wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział III


Severus chodził zdenerwowany po gabinecie dyrektora. Ten stary drań za niego zdecydował co będzie robił przez drugi miesiąc wakacji. Nareszcie ma czas na odpoczynek po tylu miesiącach spędzonych z tymi głupimi bachorami,a teraz jeszcze będzie musiał się zajmować jakimś gówniarzem. Spojrzał na niego ze złością. Albus siedział za swoim biurkiem jedząc te swoje cholerne cytrynowe dropsy. Uśmiechał się do niego jak gdyby nigdy nic. Cholerny starzec.
 -Wyjaśnij mi jeszcze raz. Dlaczego muszę być to ja? - mówił szybko, ze zdenerwowaniem - Dobrze wiesz, że nie lubię....dzieci a one nie lubią mnie. Minerwa ma dobre kontakty z bachorami, niech to będzie ona.
 -Chce byś to był ty - odpowiedział spokojnie i z uśmiechem.
 -Dlaczego do cholery? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
 -Bo myślę, że ty będziesz odpowiednią osobą by wprowadzić to biedne dziecko w nasz świat. Bądź tu przed11:00. Jako że mi pomagasz od dzisiaj możesz się teleportować z Hogwartu i do Hogwartu.
 -Ehh. Będę o 10:45, a teraz wybacz- kiwnął głową na pożegnanie i po chwili już go nie było.
 -Kiedyś mi podziękujesz Severusie- mruknął do siebie Albus.

 Severus Snape obecny nauczyciel eliksirów w szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie spędzał swój ostatni wieczór wolności w swoim domu w Walii. Siedział na kanapie popijając wino. Był tak cholernie zdenerwowany na Albusa. Będzie musiał się użerać z głupim bachorem przez najbliższy miesiąc. Co on sobie wyobraża. Że nie miał nic do roboty, ze nie miał rodziny ani przyjaciół nie oznaczało, że mógł go wkopać w taki coś. Jednak i tak nie umiał mu odmówić. Wypił już druga butelkę jednak nic to nie dawało. Nadal był nabuzowany .
 -Może nie będzie tak źle? - zaczął mówić do siebie - Zrobi kilka groźnych min a on...ona...cholera nawet nie wiem czy to chłopak czy dziewczyna, w każdym razie i tak się będzie mnie bał. Każdy się mnie boi. Jestem głupim, tłustym draniem- zaśmiał się histerycznie, a potem rzucił kieliszkiem w ścianę - jednak wypiłem za dużo.
Wstał i ruszył do swojej sypialni. Rzucił się na łózko, które było w barwach Slytherinu, tak jak cała jego sypialnia...tak jak cały jego dom. Przewrócił się na plecy i wgapiał się w sufit.
 -Może będzie inaczej- po tych słowach zasnął.

O godzinie 9:00 obudził go budzik. Gdy tylko podniósł się z łóżka poczuł jak ból przeszywa jego głowę. 
 -Czy na pewno piłem tylko wino? - wymamrotał do siebie.
Z szafki koło łóżka wyjął fiolkę, w której był eliksir na kaca. Wypił go szybko i poczekał chwilę, aż ból minie. Zerknął jeszcze raz do szafki, w której stały jeszcze trzy buteleczki z tą samą zawartością.
- Trzeba dorobić mojego złotego środka -zaśmiał się do siebie.  
Rozciągnął się po czym  wstał z łóżka, kierując się do łazienki. Nalał wody do wanny, wsypując do niej sole do kąpieli o zapachu wanilii. Przeraźliwie był to słodki zapach, ale go odprężał, a od wczoraj nie mógł się rozluźnić. Włączył Beethovena, po czym zanurzył się w gorącej wodzie.
 -O takk...- wymruczał do siebie.
Siedział w wannie do póki woda nie robiła się lodowata. Gdy wyszedł z łazienki było już po dziesiątej. Ubrał się szybko, tradycyjnie w woje czarne szaty i zabrał się do sprzątania po wczorajszym piciu. Zjadł szybko jakieś śniadanie i teleportował się do Hogwartu. Albus właśnie w tej chwili dawał jeść swojemu feniksowi, który wyglądał już bardzo żałośnie. Widać było, że zbliżał się czas kiedy spłonie by na nowo się odrodzić.
 -Witaj Severusie- przywitał go łagodny głos.
 -Dzień dobry Albusie. Po co mi kazałeś tak wcześnie przychodzić?
 -Myślę, że chyba chcesz się coś dowiedzieć o osobie z którą będziesz spędzał czas przez najbliższy miesiąc.
 -No cóż, nie będę ukrywał że nie wiem nawet czy to dziewczyna czy chłopak.
 -Tak więc -zaczął - Jest do dziewczyna. Marika Snape...- tu urwał patrząc na Severusa który na twarzy miał wymalowane zdziwienie.
 -Że co?- Snape zapytał zszokowany.
 -Jest to przypadkowe nazwisko. Nie bój się, jeśli tylko zda testy na pewno po jej przybyciu do Hogwartu ogłoszę to by nie było żadnych plotek..
 -Że się tak nazywa to jeszcze mnie w to pakujesz. Oczywiście nie ma takiej opcji by była to moja córką...każdy wie że nie mam nikogo.
 -No i ona ma szesnaście lat, a ty trzydzieści. Czternaście lat różnicy, więc nikt nawet o tym nie pomyśli o ile potrafi liczyć. Nie masz się czym martwić.
 -Ufam Ci Albusie...
 -Wiem. A więc co jeszcze. Jest jak normalny uczeń. Z tego co widziałem ma naprawdę dobre oceny.
 -Z eliksirów też? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
 -Z eliksirów, OPCM  i zaklęć najlepsze.
 -Zobaczymy jak poradzi sobie na moich lekcjach - uśmiechnął się drwiąco.
 -Proszę bądź dla niej...miły..przynajmniej nie bądź dla niej taki jak dla Gryfonów. Chorowała długi czas, była bliska śmierci, raczej nie ma żadnych bliskich znajomych.
    Nagle w Severusie coś drgnęło. Bliska śmierci, a teraz ma zacząć żyć od nowa i to on ma ją w prowadzić w te nowe życie. Albus jest idiotą jeśli myśli, że to dobry pomysł.
 -Postaram się - odpowiedział z powagą w głosie.
 -Dziękuję. Chyba już wszystko wiesz to co najważniejsze.  - podszedł do niego i złapała go za ramię - No to zostało tylko cię z nią poznać - powiedział z uśmiechem po czym się teleportowali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz